Tuesday, March 13, 2007

Historia lotnictwa cz. 2

Kryzys bałkański – któryś z kolei i zabójstwo następcy tronu austro-węgierskiego arcyksięcia Ferdynanda i jego małżonki Zofii von Chotek przez bośniackiego niepodległościowca Gawriło Principa w połączeniu z ogólnie napiętą sytuacją w Europie doprowadziły do wybuchu konfliktu, który błyskawicznie objął całą Europę. Austro-Węgry wypowiedziały wojnę Serbii 28 lipca 1914 roku. Od tej chwili, w związku ze skomplikowanym systemem sojuszy, zadziałała zasada domina. Rosja stając w obronie Serbii wypowiedziała wojnę Austrii (29 lipca). W odpowiedzi na to Niemcy wprowadziły mobilizację, na co Francja również ogłosiła mobilizację rezerwistów. 1 sierpnia Niemcy wypowiedziały wojnę Rosji, a następnego dnia Francji. Naruszenie przez Niemców neutralności Belgii poprzez przekroczenie jej granic zmusiło Wielką Brytanię do ogłoszenia stanu wojny z Cesarstwem Niemieckim.

Tak w ciągu miesiąca wojna ogarnęła cały stary kontynent, a wkrótce cały świat.

Wtedy, latem 1914 roku mało kto spodziewał się jak dużą rolę odegra w tej wojnie lotnictwo, wynalazek mający niewiele ponad 10 lat. Warto zauważyć, że poza Niemcami, którzy dysponowali dużą flotą sterowców i carską Rosją, która wystawiła w 1914 roku eskadrę bombową złożoną z największych samolotów tamtych czasów – stworzonych przez Igora Sikorskiego czterosilnikowców Ilia Muromiec żadne państwo na początku konfliktu nie przykładało większej wagi do działań lotniczych.

Początkowo samoloty pilotowane głównie przez byłych kawalerzystów wypełniały zadania zwiadowcze latając nad linią frontu i obserwując ruchy nieprzyjaciela i wykrywając stanowiska artyleryjskie.

Na tym polu samoloty potwierdziły swoją skuteczność już w 1914 roku. Dzięki zwiadowi lotniczemu sir John French został ostrzeżony o ruchach niemieckich przed bitwą pod Mons i o zmianie marszruty oddziałów gen. Von Klucka, co pozwoliło mu dostosować się do nowej sytuacji i przegrupować.

Samolotów na początku wojny było dość mało i żadne z państw nie dysponowało doktryną walki powietrznej. Samoloty obu walczących stron omijały się z daleka, a czasem piloci się nawzajem pozdrawiali.

Jednakże już wkrótce zdano sobie sprawę, że wrogie maszyny trzeba zwalczać. Ale broń lotnicza była dopiero w fazie rozwoju i często zdarzało się, że seria z karabinu maszynowego strzelającego przez śmigło roztrzaskiwała jego płaty, co miało opłakane skutki dla dzielnego awiatora. Tak więc przedsiębiorczy piloci brali do kabin to co mieli pod ręką: od pistoletów i karabinów, po kamienie i cegły. Zdarzyło się nawet, że francuski lotnik Jean Navarre brał ze sobą nóż rzeźnicki, którym chciał rozpruwać powłokę sterowców.

Przełom przyszedł w 1915 roku, gdy niejaki Roland Garros zastosował na płatach śmigła metalowe deflektory, które odbijały pociski. Rozwiązanie to było proste i dość skuteczne, choć prowadziło do wielkiego marnotrawstwa amunicji.

Piloci mogli odtąd spać spokojnie, bez obaw, że pewnego dnia znajdą się w, delikatnie mówiąc, nieciekawej sytuacji bez śmigiełka, w dość delikatnej konstrukcji ze szmat i drewna.

Niemcy postanowili je skopiować, lesz niedługo później zrezygnowali z tego pomysłu – a to za sprawą Holendra Anthony Fokkera. Wynalazł on bezpiecznik odśrodkowy, który funkcjonuje pod obiegową nazwą synchronizatora. W dużym uproszczeniu wyglądało to tak: do wału śmigła przymocowano krzywkę, która naciskała na długi pręt uruchamiająca spust broni. Tak więc od tej chwili broń strzelała jedynie, gdy na linii ognia nie znajdowała się łopata śmigła.

Pomysł był prosty, ale tak skuteczny, że po wielu modyfikacjach i unowocześnieniach stosowano go aż do lat 50.

Po wprowadzeniu synchronizatorów Niemcy uzyskali wielką przewagę – na 1 zestrzelonego Fokkera E1 w końcu października 1915 roku przypadło 17 alianckich.

W międzyczasie lotnicy tworzyli podstawy taktyki walki w powietrzu. Najsłynniejsze zasady stworzyli: Oswald Boelcke i Max Immelman. Na polu tym wyróżniali się również Rene Fonck i Edward Mannock.


No comments: